Przejdź do treści
Obraz
Opublikowane 4. Kwiecień 2020 | Uaktualniono 4. Kwiecień 2020
Obraz

Jak ta scena mogłaby wyglądać dzisiaj? Pojedyncze osoby szybko przemykające ulicą, by jak najszybciej załatwić swoją sprawę i wrócić do domu. Cisza...

 
 
Tekst: ks. Marcin Zych (parafia św. Pawła w Bergen)

 

Niedziela Palmowa, Niedziela Męki Pańskiej, to dwie nazwy, którymi zamiennie określa się dzień, który przeżywamy. Jakże inny ma ona wydźwięk w tym roku. Ewangelia opisując wjazd Jezusa do Jerozolimy mówi tak: Przyprowadzili oślicę i źrebię i położyli na nie swe płaszcze, a On usiadł na nich. Tłum zaś ogromny słał swe płaszcze na drodze, a inni obcinali gałązki z drzew i słali nimi drogę. A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno: «Hosanna Synowi Dawida!

Jak ta scena mogłaby wyglądać dzisiaj? Pojedyncze osoby szybko przemykające ulicą, by jak najszybciej załatwić swoją sprawę i wrócić do domu. Cisza.  Nie piszę tego, aby kogokolwiek, jeszcze bardziej przygnębiać czy niepokoić, ale by w tym wszystkim zobaczyć Bożą obecność i działanie. Czasem Pan Bóg daje nam takie doświadczenia, abyśmy szukali tego, co prawdziwe, co stanowi istotę naszego życia i wiary. Ten czas jest okazją, do głębokiego duchowego przeżywania, tych wszystkich wydarzeń.

W czasie liturgii słyszymy natomiast opis Męki Pańskiej. Chciałbym dzisiaj przywołać to, co Papież Franciszek powiedział w homilii w ubiegłym roku. Także dzisiaj, gdy wkracza do Jerozolimy, Jezus pokazuje nam drogę. Ponieważ w tym wydarzeniu zły, książę tego świata miał kartę przetargową: kartę triumfalizmu, a Pan odpowiedział, pozostając wierny swojej drodze, drodze pokory - mówił Franciszek. - Triumfalizm próbuje przybliżyć cel za pomocą skrótów, fałszywych kompromisów. Dąży do wskoczenia na rydwan zwycięzcy. Triumfalizm żyje gestami i słowami, które nie przeszły jednak przez tygiel krzyża; karmi się konfrontacją z innymi, uznając ich zawsze za gorszych, błądzących, nieudaczników... Subtelną formą triumfalizmu jest światowość duchowa, która jest największym zagrożeniem, najbardziej przewrotną pokusą, zagrażającą Kościołowi. Jezus zniszczył triumfalizm swoją męką. W dalszej części Papież powiedział: Jezus wie, że aby osiągnąć prawdziwy triumf, musi uczynić miejsce dla Boga; i jest na to tylko jeden sposób: odarcie, ogołocenie się. Milczenie, modlitwa, upokorzenie się. „Z krzyżem nie można negocjować, albo się go przyjmuje, albo się go odrzuca. A ze swym upokorzeniem Jezus chciał otworzyć nam drogę wiary i nas na niej poprzedzić. W kolejnym fragmencie homilii, Papież powiedział: Za nim pierwszą, która podążała tą drogą była Jego Matka, Maryja, pierwsza uczennica. Dziewica i święci musieli cierpieć, aby podążać w wierze i woli Bożej. W obliczu trudnych i bolesnych wydarzeń życiowych odpowiedź wiary kosztuje „swoisty trud serca”. To noc wiary. Ale jedynie z tej nocy wschodzi świt zmartwychwstania - mówił Franciszek. - U stóp krzyża Maryja przemyślała na nowo słowa, którymi Anioł zapowiedział jej Syna: „Będzie On wielki [...] Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”(Łk 1, 32-33). Maryja na Golgocie stoi w obliczu całkowitego zaprzeczenia tej obietnicy: jej Syn umiera na krzyżu jak złoczyńca. W ten sposób triumfalizm, zniszczony upokorzeniem Jezusa, został również zniszczony w sercu Matki; obydwoje umieli milczeć.

Przywołuję te słowa, w kontekście czasu, który przeżywamy, a który w jakiś sposób wywraca w nas, to wszystko, co było dotąd. Ale, odwagi!! Po Wielkim Piątku, kiedy wszystko wydaje się być przegranym i straconym, po ciszy Wielkiej Soboty, której teraz doświadczamy, przychodzi Poranek Zmartwychwstania, poranek nowego życia.

Wejdźmy więc w ten czas z wiarą i nadzieją. On, Jezus Chrystus, jest ostatecznym zwycięstwem.