DYSKRYMINACJA: Jak wynika z nowych badań, chrześcijanie są dyskryminowani prawie tak samo jak muzułmanie, jeśli otwarcie mówią o swojej wierze w podaniach pracę. ZDJĘCIE: Per Løchen / Scanpix
Jeśli otwarcie przyznajesz się do przynależności religijnej w podaniu o pracę, zmniejszasz swoje szansę na znalezienie zatrudnienia. W tym przypadku nie ma znaczenia, czy jesteś muzułmaninem czy chrześcijaninem. Aktywna działalność w organizacji chrześcijańskiej działa tak samo źle, jak posiadanie pakistańskiego nazwiska - twierdzi Edvard Nergård Larsen, autor pracy doktorskiej, z której wnioski zostały opublikowane na stronie internetowej Uniwersytetu w Oslo.
18 000 podań o pracę
– Zaskakuje nas to, że chrześcijańska wiara podczas ubiegania się o pracę okazuje się przeszkodą - mówi Edvard Nergård Larsen, pracownik Wydziału Socjologii i Geografii Społecznej (ISS) Uniwersytetu w Oslo dla gazety Vårt Land.
W ramach swoich badań wraz z kolegami wysłał on ponad 18 000 fikcyjnych podań o pracę do firm w Norwegii, Holandii, Wielkiej Brytanii, Niemczech i w Hiszpanii. Z tego około 3000 aplikacji zostało zaadresowanych do norweskich pracodawców.
Zróżnicowane traktowanie
Główny wniosek jaki wypływa z norweskiej części badania jest taki, że kandydaci o typowych norweskich nazwiskach są preferowani w stosunku do wnioskodawców o obcych nazwiskach.
W CV wszyscy wnioskodawcy stwierdzili, że pracowali dla nienazwanej organizacji młodzieżowej. W połowie przypadków organizacja Kristiana i Silje została opisana jako chrześcijańska, a organizacja Tariqa i Yasmeena jako muzułmańska.
W przypadkach, w których wspomniano zarówno o religii, jak i obcych nazwiskach takie osoby miały tylko 10 procent szans na wezwanie na rozmowę kwalifikacyjną. Ale Kristian i Silje również doświadczyli dyskryminacji. Ich szansa na zaproszenie na rozmowę o pracę wynosiła teraz 20 procent.
Dyskryminacja
Pracodawcy unikają osób poszukujących pracy, które są aktywnymi chrześcijaninami w takim samym stopniu, jak muzułmanów.
Dyskryminacja jest silnie obecna w norweskich firmach, mówi badacz Edvard Nergård Larsen na stronie internetowej Uniwersytetu w Oslo. Odkrycia, które przedstawia w swoim doktoracie, dowodzą, że zarówno nazwisko osoby poszukującej pracy, jak i jej przynależność religijna mogą wpływać na szanse znalezienia pracy.
Być może zaskakujące jest to, że „ucho igielne”, przez które trzeba przejść poszukując pracy jest równie wąskie dla chrześcijan:
– Bycie aktywnym w organizacji chrześcijańskiej jest prawie tak samo źle widziane jak posiadanie pakistańsko brzmiącego nazwiska - mówi.
– Jest to uderzające i nie widzimy tego samego trendu w innych krajach, w których przeprowadziliśmy ten sam eksperyment, mówi Larsen, który robi doktorat na Wydziale Socjologii i Geografii Społecznej (ISS) Uniwersytetu w Oslo.
Religia obniża możliwość znalezienia pracy
We wszystkich podaniach o pracę stwierdzono, że poszukujący pracy był członkiem organizacji młodzieżowej. Tam on lub ona miał(a) rolę, która była podobna, do tej którą wykonywałby na stanowisku, o jakie się starał; na przykład gotowanie, jeśli aplikacja obejmowała stanowisko szefa kuchni.
Fikcyjni poszukiwacze pracy nie napisali nic o swoich osobistych przekonaniach, ale w niektórych wnioskach organizacja młodzieżowa została określona jako chrześcijańska lub muzułmańska. W tych przypadkach szansa na zaproszenie na rozmowę o pracę spadła o około 33 procent. Dotyczyło to zarówno muzułmanów o pakistańskich nazwiskach, jak i chrześcijan o nazwiskach norweskich.
Zniechęcające wnioski
Muzułmanie mają podwójne obciążenie: tracą szanse zarówno z powodu religii, jak i nazwiska, co kończy się dla nich 10-procentową szansą wezwania na rozmowę kwalifikacyjną, w porównaniu z 30 procentami u większości kandydatów z innych mniejszości narodowych, którzy nie deklarują przynależności religijnej. Ci, którzy mieli norweskie nazwiska i chrześcijańską przynależność, mieli około 20 procent szans.
– To uderzające odkrycie. W porównaniu z czterema innymi krajami europejskimi tylko w Norwegii widzimy, że chrześcijanie są dyskryminowani, - mówi Larsen na stronie internetowej Uniwersytetu w Oslo.
Zdjecie: Stian Lysberg Solum/NTB Scanpix
„Nie chcę społeczeństwa, w którym musimy ukrywać naszą wiarę” - komentarz lidera KrF - Kjella Ingolfa Ropstada
Katolsk.no poprosiło lidera KrF (Kristelig Folkeparti - Chrześcijańska Partia Ludowa) - Kjella Ingolfa Ropstada (na zdj. powyżej) o komentarz do opublikowanych wyników badań na temat zależności między religijnością a szansą na znalezienie pracy.
– Słyszałem wiele historii od ludzi, którzy byli na rozmowie kwalifikacyjnej, więc dlatego niestety nie jestem bardzo zaskoczony. Stoimy przed wyzwaniem w naszym społeczeństwie, jeśli jest tak, jak pokazują te badania, że nie dorównujesz innym, jeśli ujawniasz w swoim CV wiarę chrześcijańską, żydowską lub muzułmańską - mówi Ropstad dla katolsk.no.
– Czy ludzie powinni ukrywać przynależność religijną w aplikacji o pracę, aby zwiększyć możliwości dostania pracy?
– Teraz nie jestem ekspertem w pisaniu podań o pracę. Ale nie chcę społeczeństwa, w którym musimy ukrywać naszą wiarę. Podczas ubiegania się o pracę powinieneś przedstawić całe odpowiednie doświadczenie w swoim CV. Dobrowolne zaangażowanie w organizacji religijnej stanowi cenne doświadczenie na równi z innymi charytatywnymi działaniami. Społeczeństwo i osoby rekrutujące do pracy muszą być bardziej świadome i upewnić się, że uprzedzenia nie ograniczają szans ludzi i że nie narusza się ustawy antydyskryminacyjnej.
– Co można z tym zrobić politycznie?
– Nie sądzę, że jest to coś, co można łatwo rozwiązać za pomocą polityki, mamy już dobre przepisy w tej dziedzinie. Tu chodzi o pracę dla społeczeństwa otwartego na życie, w którym przekonanie lub zaangażowanie nie jest postrzegane jako coś dziwnego - mówi lider KrF Kjell Ingolf Ropstad.